Archive for Październik 2010

h1

mąż wydziela mi kawę

27 października 2010

W domu jestem już prawie cztery lata,wliczając w to ciążę.Zarabia tylko mąż,pracuje bardzo ciężko,ale zarabia również nieźle.Ja zajmuję się synkiem,domem,ogrodem,czasem coś uda mi się dorobić,ale rzadko.Mieszkamy daleko od miasta,nie mam tu rodziny ani znajomych.Całymi miesiącami za jedyne towarzystwo mam mojego trzylatka.Uwierzcie dziewczyny,bardzo jestem już zmęczona i sfrustrowana.Nie mam do kogo ust otworzyć.Mąż jest w domu gościem,nocuje może trzy razy w tygodniu.Nie dba o mnie kompletnie,nie interesuje go,że ja mogę mieć jakieś potrzeby.Nie pamiętam,kiedy ostatni raz kupiłam sobie coś do ubrania,o kosmetykach już nie wspomnę.U fryzjera byłam ostatni raz przed porodem.Moja garderoba składa się z kilku dresów i bielizny kupionej na targu.Mąż twierdzi,że przecież i tak nigdzie nie wychodzę,więc po co mi? ostatnio stwierdził,że piję za dużo kawy,trzyma słoik w samochodzie i jak chcę się rano napić to muszę go poprosić i wtedy wydziela mi łyżeczkę.Nie mam swoich pieniędzy,owszem,miałam sporo gotówki po sprzedaży mieszkania i działki po babci,ale wszystko poszło na nasz dom.Na koncie nie zostało mi nic.Do pracy pójść nie mogę,bo nie mam co zrobić z dzieckiem,kiedyś sprzątałam u jednej pani,której nie przeszkadzało,że przychodzę z małym,ale niestety to się urwało.Jestem na łasce męża,to,czy będę miała buty na zimę zależy od jego dobrego humoru.Nie czuję się kobietą,tylko jakimś koszmarnym straszydłem,stworzonym tylko do usługiwania.
——–
postaraj się lepiejzapomnialaś napisać, że mąż przykuwa cię do kaloryfera
——–
jeżeli myślisz,że to śmieszne z tym kaloryferem to grubo się mylisz.Nie wiem,gdzie mam szukać pomocy i wsparcia,z mężem się nie rozwiodę,bo jest syn,który potrzebuje ojca,ja wychowałam się w niepełnej rodzinie i wiem,co to znaczy.kiedyś opisałam swoje życie na forum i zostałam okrzyknięta trollem,bo nikt nie wierzył,że człowiek może przejść przez coś takiego.Ale niestety,życie pisze czasem naprawdę zwariowane scenariusze,w które przeciętnej kobiecie,która ma normalne,spokojne życie przy boku kochającego partnerta,trudno uwierzyć.Zaprosiłam kiedyś panie z forum do siebie,żeby na własne oczy przekonały się,jak żyję,niestety,żadna nie przyjechała,a szkoda,bo może nie wyciągałyby pochopnych wniosków
——–
Kobiet daj adres na priv,to kawę choc wyślę 🙂
——–
A jak przejmie albo uzna, że kawa od gacha?
——–
Co ty przed kuriera wyślę do rąk własnych hehe.
——–
Wydaje mi się, że mąż przejawia o ciebie wielką troskę. Kawa jest szkodliwa, mogłaby ci podnieść ciśnienie, albo spowodowac uzależnienie od kofeiny. Wydziela ci tyle ile jest akurat potrzebne dla twojego zdrowia. A co jeszcze wozi w samochodzie? Bo spodobała mi się idea obwoźnego barku
——–
a jaka to kawa?rozpuszczalna? sypana? Jacobs? Neska?
——–
Luwak  😛
——–
Opcja krótkoterminowa: wystąpić o alimenty na rodzinę i w ich kwocie uwzględnić swoje potrzeby. Opcja długoterminowa: Pobrać (cichaczem) ze wspólnoty małżeńskiej pieniądze na bilet autobusowy. Autobusem z czterolatkiem pod pachą udać się do miasta i zarejestrować w Urzędzie Pracy. Czekać cierpliwie, aż pocztą przyjedzie potwierdzenie przyjęcia w poczet aktywnie poszukujących pracy. W domowym dresie, z dzieckiem pod pachą i potwierdzeniem w garści udać się do gminnego przedszkola i uzyskać na piśmie informację, że z braku miejsc dziecka nie przyjmą. Z rzeczonym pismem odmownym udać się do urzędu gminy (warto umówić wizytę telefonicznie) i zapytać Wójta co zamierza zrobić z tym fantem w świetle zbliżających się wyborów samorządowych. Pytanie mieć przygotowane w formie pisemnej i w tej samej formie żądać odpowiedzi. Po powrocie męża z pracy poinformować go, że w związku z nieudolnością władz lokalnych powzięło się decyzję o starcie w wyborach do samorządu na stanowisko radnej sołectwa i albo da kaskę na stroje i kawusię, albo wystąpi się publicznie w dresie relacjonując całej wsi swoją bolesną historię – tu warto podstępnie wyłożyć kawę na ławę i zaprezentować pisma posiadane w celu potwierdzenia swojej aktywności. W razie prób zabicia śmiechem oskarżyć o próbę zabójstwa z premedytacją.
To trudne podnieść dupsko odziane w powyciągany dres z kanapy i stawić czoła światu z dzieckiem u nogi (czasem jak kotwica, a czasem jak kula). I nie jest to ocena, tylko stwierdzenie faktu. Zmiana to trudna rzecz. Ale warto. Choć nie zawsze.
——–
naprawdę,nie spodziewałam się pocieszenia,ale coś takiego…mam nadzieję,że nigdy nie będziecie w podobnej sytuacji…łatwo się wyśmiewać,siedząc w ciepłym mieszkanku i popijając (tę cholerną) kawkę…z mężem się nie rozwiodę,oprócz syna mamy również dom,nie będę skazywać syna na tułanie się po wynajętych mieszkaniach,nie ma mowy,muszę nieść swój krzyż i tyle
——–
Gówno prawda. Ty WOLISZ nieść TEN krzyż, bo usamodzielnienie się wymaga czegoś więcej niż postukania w klawiaturę i podciągnięcia opadającego dresu. To naprawdę NIE JEST łatwe, ale nie pitol, że MUSISZ. Nie musisz. Możesz inaczej. Kto Ci każe wyprowadzać się z domu, czy rozwodzić. Większość sugeruje ruszenie dupy w celu usamodzielnienia się i własnoręcznego zarobienia na kawę. Ja sugeruję, że warto zainteresować się swoją przyszłością. Za rok dziecko pójdzie do przedszkola (pięciolatek ma miejsce zagwarantowane), potem szkoła, a Ty dalej w tym dresie będziesz szorowała łazienkę i kosiła trawnik?
——–
nie szoruję łazienki,bo jej nie mamy,jest tylko wychodek na zewnątrz i zlew w kuchnii co wy z tym czterolatkiem?? napisałam,że jestem w domu cztery lata WLICZAJĄC CIĄŻĘ,mój syn skończy w grudniu trzy lata,z tego m.in względu nie dostał się do przedszkola.Nie zatrudnię opiekunki,bo nie jestem w stanie na nią zarobić,przy moim wykształceniu mogłabym zarobić góra półtora tysiąca
——–
a mąż nieźle zarabia, a ty miałaś kupę kasy ze sprzedażī mieszkania. I to wszystko wydaliście na dom bez kibla?
——–
tak jest,postawiliśmy dom do stanu surowego zamkniętego,mąż stracił kasę na giełdzie i to sporo,ja też dosyć dużo,w inny sposób,którego tu nie opiszę,żeby nie być posądzona o trollizm.Nie mam nic do ukrycia,jak ktoś chce niech przyjeżdża,zawsze będzie miło z kimś pogadać.
——–
A w pierwszym poście pisałaś, że WSZYSTKO poszło na dom. To może idź napij się kawy, tfu herbaty i zastanów się nad kontynuacją historyjki cobyś się już tak nie gubiła. 😀
——–
WSZYSTKO co zostało,ależ się czepiasz,nie pijam herbaty
——–
nooo to trzeba było tak od razu – wcale się mężowi nie dziwię, że ci kawę ogranicza 😀 😀 😀
——–
Tu już troszkę przeholowałaś. Nic to jak chcesz daj ten adres i kawę napisz jaką mam wysłać.Szkoda mi ciebie.Zimno się zrobiła a ty szcz… musisz na podwórko chodzić.Daj adres wyślę
——–
Zawsze się zastanawiałam, jak w takiej sytuacji sikać zimą, w nocy? 😛 W kapciach po śniegu i szcz… w mrozie? Tak prosto z łóżka? brrrr
——–
Dawno,dawno temu na wsi u mojej babci,gdzie wychodek był oddalony jakiś kawałek od domu w nocy jak przypiliło sikało się do wiadra ustawionego specjalnie w tym celu w sieni(teraz to powinno się chyba wiatrołap nazywać).
——–
u mojej babci było tak samo – do ustępu za dnia, a wnocy do wiaderka  😀
——–
o kurka! To ja wspolczuje ludziom z rotawirusem 😀
——–
Wtedy nie było rotawirusów tylko zwykłe sraczki  😀 A u mojej babci zamiast papieru to w ustępie były stare gazety. To dopiero hardkor w porównaniu z dzisiejszymi supermiękkimi milionwarstwowymi papierami do dupci  😀
——–
tak,wieczorem i w nocy robi się siku do wiaderka,jednym z moich codziennych obowiązków jest wyniesienie go i wyszorowanie
——–
Tiaaa, a mak z popiołu też wybierasz?Powiem Ci, że od tego momentu ustawiam sobie na pewniaka opcje „jaja” bo już zdrowo przegięłaś. Powinnas jeszcze napisać, że wygódkę celowo złośliwy mąż wybudowali 100m od domu coby nie śmierdziało i muchi do zupi nie leźli… No i oczywiście kluczyk ma też w samochodzie – w słoiczku z kawą :D. Aha – wygódkę od środka też trzeba wyszorować, nooo – raz na tydzień.
——–
wiem,że to się może wydać nieprawdopodobne,ale TAK U NAS JEST! a wychodek rzeczywiście jest o sto metrów od domu.Jak ktoś chce przyjechać i zobaczyć ten skansen na własne oczy-zapraszam,bilety wstępu gratis
——–
a kawa??? czy trzeba z własną przyjechać???
——–
A pan mąż nie będzie miał nic przeciw takim wizytom ? Daleko to od W-wy ? W jakim kierunku ?
——–
no nie,mój mąż potworem nie jest,może jest upierdliwy,ale bez przesady.Mieszkamy niedaleko Mińska Maz,kilometr od szosy lubelskiej.Może żeby podgrzać atmosferę opiszę jak mieszkamy:dom nie ma tynków wewnętrznych ani podłóg,z całego domu wydzieliliśmy jedno pomieszczenie (które miało być pokojem dziennym)na podłodze położyliśmy styropian,na to płyty wiórowe,na to stare dywany.Ponieważ do pomieszczenia prowadziły dwa otwory drzwiowe jeden zabiliśmy deskami i kawałkami płyt,a w drugi mąż wstawił stare drzwi.Ogrzewamy tzw.”kozą”-przez pomieszczenie przeprowadzona jest rura do kozy co daje ciepło,niestety minusem jest ciągle cieknąca z rury skroplona sadza,z którą nieustannie muszę walczyć,w ręce mam już wżarty brud,którego żadne szorowanie nie chce usunąć.Ale przynajmniej jest ciepło,dom jest dobrze ocieplony.Za kuchnię służy pomieszczenie gospodarcze,mam tam kuchenkę gazową,jest terma i zlew.No i pralka-to bardzo ważne,bo przez cały zeszły rok prałam tylko ręcznie.a co do męża-jego i tak prawie nigdy nie ma w domu,przeważnie jest w pracy,trzy razy w tygodniu pracuje w Warszawie i wtedy nie przyjeżdża do domu,nocuje u kolegi.
——–
no kurna, tyle haktarów a on uparł się do srania w malutkie wiadro, a jaką ono ma średnicę? Często zdarza mu się nie trafić? Wyleci na pole, raz- dwa i nikt ni e musi po nikim sprzątać…i już masz mniej roboty
——–
Znaczy nie chcesz kawy? Bo adresu nie widzę na poczcie.

h1

kąpiel z dzieckiem w wannie

16 października 2010

Witajcie 🙂 moja mała ma 2,5 miesiąca, niedawno pierwszy raz wykąpała się ze mną w wannie, miała z tego wielką uciechę, cały czas się śmiała. Oczywiście zachowane zasady higieny, najpierw ja się dokładnie umyłam, potem wypucowałam wannę i napuściłam wody o  temperaturze dobrej dla małej. Koleżanka mnie nastraszyła, ze dziewczynki mogą się kąpać z tatą tylko, bo od mamy mogą się zarazic rzęsistkiem 😦 czy to prawda? zależy mi żeby malca oswoić z nieco wiekszą wodą niż w małej wanience, przed pójściem na basen – a na basenie to nie może się mała niczym zarazić? na pewno bakterii więcej niż w mojej świeżo wypucowanej wannie, no i w basenie ja też będę i inne kobiety zapewne też…
——–
oczywiscie ze racja
najpierw sie wylecz a potem sie kap
——–
A rzęsistek jest standardowym wyposażeniem każdej dorosłej kobiety?
——–
Nie, nie mam rzęsistka 😀  Koleżanka jest lekarzem, dlatego tak sobie wzięłam do serca :0
——–
hehe ale szopke robisz z tym myciem wanny i siebie hehehe usmialam sie 🙂 Przeciez jak dziecko pojdzie na basen to tam ludzie sie tak nie myja  a basen to juz wogole rzadko.
Ja wchodze do wanny w bieliznie, lub maz tez w bielisnie i kapiemy sie  z malym 🙂 Jak maz sie kapie z malcem, to ja malego pozniej wyjmuje z  wanny, biore do osuszenia itd a maz sie konczy kapac i tyle.
Na basen chodze z synkiem od 4mz i maly uwielbia ‚wielka’ wode 🙂
——–
nie wiem czy wieksza szopka jest wanne umyc czy siedziec w wannie w gaciach  😀
wanne myje regularnie na to drugie bym nie wpadla 😉
——–
Oczywiscie,ze wieksza szopka jest umycie wanny. Musisz sie najpierw umyc (tak jak zalozycielka watku) i pozniej wychodzisz z wanny,  dzielnie dzierzysz w dloni gabke z jakims plynem czyszczacym i dajesz  czadu, schylajac sie na wszystkie strony (i byc moze sie pocac, wiec  tu by nalezalo sie jeszcze raz umyc aby brudnym sie nie kapac z  malcem), potem splukujesz wanne i dopiero nalewasz wode dla wlasciwej  kapieli dziecka.

Chyba,ze nie uzywasz plynu do mycia wanny i ja splukujesz tylko woda,  no ale co to za mycie! Tyle rzesistkow wokolo!

A tak… zdejmujesz ciuchy i wchodzisz z maluchem do wanny. Koniec.
A to,ze na to nie wpadlas to juz twoja sprawa…
——–
Ale… dlaczego w gaciach siedzicie w tej wannie?
——–
Siedze w gaciach, bo mi tak wygodnie a poza tym czasami maz nie moze wyjac syna z wanny to babcia go wezmie ode mnie. Poza tym zle bym sie  czula, tu kapie dziecko, maz mi pomaga, a tu cipka wystaje a tu  cycek. Jakos w pewnych sytuacjach nie lubie odkrywac sie, nie jest to  wygodne. To jest chyba normalne. Tak samo jak maz sie kapie z synem,  ma go na swoim brzuchu, to aby umyc dziecku pupke to bym walczyla z  plywajacym penisem wokolo?  🙂 Jakies weze w wodzie hehe nie,dziekuje.  ‚Obyczajnie’ (jakie slowotworstwo nono)czy ‚nieobyczajnie’ , mam to  gdzies.
——–
łomamo
masz tapira za męza?
——–
Nie no, jak plywa wokolo, to chyle czola.
——–
jak mąż się sam kąpie i wypuszcza wodę z wanny to nie zasysa mu do odpływu?

h1

Mąż. Co ile lat wymieniać?

7 października 2010

I jakie przyjąć kryteria?
——–
Porządny mąż po 3 latach sam powinien odejść. Jeśli faktycznie dobry chłop, można zatrzymać na następne 3 wiosny. A jak nie to nie.

PS
Nie doczekałam się i po 4 latach oddałam na złom 🙂
——–
Dobra: to jak?
Robisz tabelkie + po jednej – po drugiej.
Na pierwszym miejscu, wiadomo, seks, a co dalej???
Kryteria, kobiety. Kryteria muszą być!
——–
czy dochodowy jest. tez trzeba ując.
——–
Dawno nie ujmowałam, więc nie było okazji dochodzić;)
——–
Pani! w ten deseń to my w życiu z punktu 1.Seks nie wyjdziemy ;D
——–
jak regularnie serwisowany to i z 10 powinien pociągnąć, po czym dobrze byłoby wstawić go do komisu
——–
Modele sprzed kilkunastu lat, doprawdy, są solidniejsze niż to nowe koreańskie badziewie (nawet jeśli – pozornie – wydaje się bardziej atrakcyjne, to i tak zacznie Ci się sypać tuż po upływie kilkuletniej gwaracji 😉
Może Zaprzyjaźniony Mechanik (remont układu napędowego starego, te sprawy ;)?
——–
Ważne!
Nie należy mieć sentymentów, że niby antyk i może być kiedyś coś wart.
Mój, o dziwo, doskonale poradził sobie na rynku wtórnym, niedawno wyszła nowa seria na jego podzespołach.
——–
Ja jestem zdania, że faceta trzyma się krotko – najwyżej 10 lat. I po 10  rozstałam sie z prawowotym maużonkiem. Obecny zbliża się powoli do tej granicy  (leci nam 9 rok) i wbrew krakaniu o koreańskiej szmirze chyba trafiłam na  solidną, ręczną niemiecką robotę 😉 Może sekret tkwi w braku formalnych więzów,  które z zasady mocno mię krępują.
——–
No to ja przeterminowany towat trzymam! 13 lat. Idę tabelkę robić….

h1

Watek luźny – o praniu

5 października 2010

Co byście pomyślały o sąsiadach, u których od ponad miesiąca wisi pranie na balkonie? Ciągle to samo. Mieszkanie nie jest opuszczone, od czasu do czasu ktoś tam bywa na balkonie, wieczorami światło się świeci.
——–

No jak to co?
Przeciez to elementarne, Watsonie:
– skoro pranie wisi na balkonie tyle czasu to na pewno wlasciciele prania znecaja sie nad swoim dzieckiem – zabraniajac mu sie przebrac w czyste ubrania, dopoki nie pobrudzi starych,
– prawdopodobnie ojciec alkoholik przepil szafe i dlatego ubrania trzymaja na balkonie,
– w szafie lezy trup babci przetrzymywany w celu wyludzania emerytury (babci na balkonie trzymac sie nie da bo listonosz zobaczy),
– sasiadka sie puszcza z calym osiedlem – a wywieszone pranie to rodzaj zaslony ktora ma ukrywac ten niecny proceder (patrz Prison Break),
– syn sasiadow pierze brudne pieniadze, pralka jest zajeta i dlatego pranie wisi na balkonie,
– a moze nie Twoj zasrany interes?!

Powaznie: jak sasiadka ma nowe futro, sasiad nowe auto, corka sasiadow za krotka spodniczke a syn sasiada chlopaka – to kazdy widzi. I kazdego to, ku*wa, interesuje.

A jak dziewczyne gwalca w bloku – to nikt nic nie slyszy, nikt nic nie widzi…
——–
że to takie dyżurne pranie na zasadzie „jesteśmy w domu, przeciez pranie wisi na balkonie”.
——–
Że nie chce im się zebrać:) Albo ona zaparła się, że już NIC w domu nie zrobi, a on nie zauważa, że jakieś pranie w ogóle wisi.
——–
Że lubią dobrze wywietrzone. 😉
——–
Uprawiają na balkonie maryśkę a zasłona z upranej pościeli to kamuflaż. Innej nie wieszają bo się zabrudzi.
——–
Odpowiedz jest prosta.
Pranie wtopilo sie w tlo i oni go nie widza. Jest jednym z elementow balkonu.
——–
cholera, muszę iść na balkon zdjąć pranie, bo od soboty wisi…
——–
Myślę, że trzymanie prania za oknem przez półtora miesiąca to przegięcie i szczyt lenistwa 🙂
——–
A j myślę, że fakt, że zakładasz taki wątek na forum, świadczy o Twojej ciasnocie umysłowej.
Zajmij się czymś pożytecznym Ty wścibski pustaku. Jest naprawdę dużo możliwości zrobienia czegoś dobrego w życiu. Nie trzeba koniecznie zaglądać w gacie sąsiadom żeby życie miało sens.

h1

Poranna porażka

3 października 2010


a było to tak:

spóźniona, zapuchnięta (katar, 2 dzień @) z tłustymi włosami z 2 miesięcznym odrostem, w dresach i pierwszychlepszych starych buciorach próbuję przecisnąć się przez drzwi z mojej piwnicy(zaadaptowanej na mieszkanie) jednocześnie ze starszą córą, wózkiem i miśkiem, potykam się o dzieci, czy o kółka już sama nie wiem, klnę jak szewc i nagle kątem oka dostrzegam, że za płotem stoi ON i mi się przygląda…
ON- moja stara, platoniczna miłość. właśnie przyleciał ze stanów gdzie ma biuro pośrednictwa nieruchomościami, wypachniony, wyczesany, świetnie ubrany mówi: cześć dorotka, co u ciebie? po kilku nerwowych próbach wciągnięcia na łeb kaptura, który zawinął mi się gdzieś na plecach poddałam się i odparłam:”eeeeee, spieszę się do przedszkola…” oddalając się mega szybkim krokiem usłyszałam: „dorotka lata lecą a ty nic się nie zmieniasz”…………. kurwa 😦
——–

O kurwa… Jakbyś miała świeży tlen na włosach i pełny makijaż to by NAPEWNO tam nie stał, nie??? Takie dawne miłości i byli facecie to mają wyczucie chwili, nie?
——–
Oni zawsze pojawiaja sie jak Filip z konopi..nie tam i nie otej gdzie ich potrzeba-dlatego tez sa bylymi..
——–
olej ciepłym moczem…
albo bryknij się dostanów i zaczaj na niego w niekorzystnej sytuacji :D:D:D
——–
W tej sytuacji robi się dwie rzeczy: szuka się swoich plusów i czyichś minusów:
Jego minusy: 1.prostak- No bo co tak stał i się przyglądał? Mógł pomóc wózek wynieść chociaż 😉
2. cierpi na syndrom innej strefy czasowej, że tak wisi komus pod płotem z samego rana? ;))
Twoje plusy: 1. to on przyszedł pod Twój płot,
2. Stwierdzenie, że nic się nie zmieniłaś działa na Twoją korzyść- nie starzejesz się i dzieci Cię nie zmieniły 🙂
3. Nie zatrzymałaś się wgapiając na niego obłupiającym wzrokiem, tylko go spławiłaś- dla facetów to jak płachta na byka ;))
——–
ooooo skąd ja to znam :/. Kolegów z dzieciństwa, którzy przypadkowo jakoś strasznie się wysocy i przystojni zrobili, spotykam najczęściej wtedy, kiedy na wargach mam wielkie ogniska kilku opryszczek posmarowanych gencjaną filetu. I wtedy też, moim jedynym komentarzem w myślach na odchodne jest… kurwa :(.
;)))
——–
Moja przyjaciółka zwykła mawiać, że przygodny seks (taki one night stand) zdarza się zawsze… kiedy masz nieogolone nogi.